Pomiędzy udziałem Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) na rynku, a wysokością rachunków za prąd nie ma żadnej zależności. Tak wynika z najnowszego raportu Fundacji Centrum Strategii Rozwojowych. Ustalenia obalają mit wygłaszany przez klimatystów pokroju Jakuba Wiecha, wedle których większy udział odnawialnych źródeł energii oznacza tańszą energię dla odbiorcy końcowego.
„Zielona energia” to wielkie oszustwo. Zawarta w raporcie „Zielony rachunek sumienia: prawdziwe koszty transformacji energetycznej” analiza danych z 27 państw UE pokazuje, że kraje o wysokim udziale OZE – takie jak Niemcy, Holandia czy Dania – często mają jedne z najwyższych cen energii. Dlaczego tak się dzieje? Bo to nie koszt samej energii, lecz rosnące koszty systemowe (przesył, bilansowanie, subsydia publiczne) decydują o wysokości naszych rachunków.
Jak podają analitycy CSR, w 2024 r. koszt energii czynnej wyniósł ok. 72 mld zł, natomiast pozostałe koszty systemowe – w tym dystrybucja, bilansowanie i różnego rodzaju opłaty wsparcia – sięgnęły ponad 55 mld zł. Oznacza to, że to właśnie „koszty otoczenia” coraz bardziej decydują o wysokości rachunków. Najbardziej cierpią na tym małe firmy i instytucje społeczne – ich jednostkowy koszt dystrybucji jest nawet siedmiokrotnie wyższy niż w przypadku dużych zakładów przemysłowych.
„W raporcie obalamy szereg mitów – przede wszystkim ten, że więcej OZE oznacza automatycznie niższe rachunki dla odbiorców końcowych. Na podstawie danych z 27 państw UE pokazujemy, że kraje z największym udziałem fotowoltaiki i energetyki wiatrowej – takie jak Niemcy, Holandia czy Dania – wcale nie należą do tych, gdzie energia jest najtańsza. Wręcz przeciwnie – często płacą więcej niż kraje z większym udziałem źródeł konwencjonalnych.
Dane mówią jasno: to nie sama cena energii, lecz narastające koszty systemowe – przesyłu, bilansowania i wsparcia OZE – stają się głównym źródłem rosnących rachunków” -napisali twórcy raportu.
Skąd się wziął mit taniego OZE? Z unijnych podatków. Lobbyści klimatyczni skrzętnie ukrywają fakt, że wysokie ceny energii z węgla zostały podwyższone w sztuczny sposób przez europejski system handlu emisjami. Przez ETS musimy płacić olbrzymie pieniądze za zakup wyimaginowanych uprawnień do produkcji CO2. Ten idiotyczny system sprawia, że w niektórych okresach ceny energii są w połowie definiowane przez te certyfikaty.
Chcemy taniej energii? Musimy porzucić absurdalny system ETS. Polski Trybunał Konstytucyjny uznał już, że próba wprowadzenia przez eurokratów systemu ETS 2 stanowi przekroczenie kompetencji UE, a co za tym idzie: jest to sprzeczne z polską konstytucją. Mamy więc solidne podstawy, aby odrzucić Europejski Zielony Ład i przywrócić niskie ceny energii w Polsce.
Polecamy również: Rada UE przedłużyła ochronę dla tzw. „uchodźców wojennych” z Ukrainy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!