28-letni Białorusin Jahor I. który przez ponad rok walczył jako ochotnik po stronie Ukrainy, przyjechał do Polski, gdzie zaczął wykazywać objawy choroby psychicznej. Porwał i torturował swojego znajomego, po czym popełnił samobójstwo, skacząc pod pociąg. Rząd warszawski nie ma żadnego planu działania wobec ukraińskich weteranów z PTSD, którzy lada chwila mogą do nas trafić w większej ilości.
Weterani wojny ukraińskiej zaczynają w Polsce ekscesy. Według ustaleń dziennikarzy Biełsatu, po przyjeździe do Polski Jahor I. doświadczał nasilających się problemów natury psychicznej. Zmagał się z depresją i przez pewien czas przyjmował silne środki farmakologiczne. W ostatnich miesiącach miał jednak przerwać leczenie, argumentując to brakiem poprawy. Jeden z przyjaciół zmarłego, powiązał późniejsze wydarzenia właśnie z pogarszającym się stanem psychicznym mężczyzny.
23 lipca br. weteran odwiedził swojego znajomego. W trakcie spotkania miał go obezwładnić, związać i zażądać dostępu do telefonu. Przez wiele godzin odczytywał wiadomości i reagował przemocą na treści, które uznał za obraźliwe. Według relacji poszkodowanego, stosował wobec niego bicie, zadawał rany nożem oraz przypalał gazową zapalniczką. W ten sposób odreagowywał niezaleczone traumy z rontu.
Jak podkreślił porwany, głównym motywem działania weterana było zdobycie informacji na temat tego, co były przyjaciel miał mówić o nim innym osobom. Miał na tym punkcie obsesję; czuł się też śledzony i ciągle obserwowany.
Porwanie i znęcanie się nad kolegą, trwało prawie dobę. W końcu Jahor miał pozwolić mu zadzwonić pod numer alarmowy, po czym opuścił mieszkanie, zabierając oba telefony. – Nie chcę iść do więzienia za to, co zrobiłem. Zamierzam się zabić – miał powiedzieć przed opuszczeniem lokalu.
Porwany i pobity mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie opatrzono jego liczne rany cięte oraz oparzenia. Kilka godzin później został wezwany na komisariat, gdzie poinformowano go, że były żołnierz rzeczywiście odebrał sobie życie, rzucając się pod nadjeżdżający pociąg. Zgodnie z procedurą, policja wszczęła postępowanie dotyczące bezprawnego pozbawienia wolności, uszkodzenia ciała oraz przywłaszczenia telefonu. Zostało jednak szybko umorzone w związku ze śmiercią podejrzanego.
NASZ KOMENTARZ: Jak wielokrotnie wskazywaliśmy, nad Polską wisi niebezpieczeństwo, że gdy skończy się wojna, tysiące weteranów wojny na Ukrainie przyjedzie do nas połączyć się z rodzinami. Spora część z nich przywiezie tu traumy, choroby psychiczne, PTSD i skłonność do mordu i sadyzmu. Czemu do Polski? Bo na Ukrainie nie mają za bardzo do czego wracać – gospodarka jest w ruinie, szaleje korupcja, a domy niektórych z nich są zniszczone lub przejęte przez Rosję. Poza tym, w dużej części to tutaj są ich rodziny, najbliżsi i znajomi.
Niestety, koszty finansowe leczenia tych ludzi oraz koszty społeczne zbrodni, których się tu dopuszczą, tradycyjnie spadną na Polaków.
Polecamy również: Niemcy przerzucają do Polski imigranckich przestępców
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!