17 czerwca br. Associated Press opublikowało raport na temat aktualnej sytuacji w kwestii „dostępu” do aborcji. Według szacunków, od czasu upadku orzeczenia Roe v. Wade w całych Stanach Zjednoczonych zamknięto 105 placówek aborcyjnych, podczas gdy 34 zostały otwarte lub przeniesione w inne miejsce.
24 czerwca wypadnie trzecia rocznica pamiętnego orzeczenia Sądu Najwyższego USA w sprawie Dobbs v. Jackson Women’s Health Organization, które nie tylko podtrzymało zakaz aborcji w 15. tygodniu ciąży w stanie Missisipi, ale także unieważniło orzeczenie Roe v. Wade, które umożliwiło ogólnokrajową aborcję na żądanie w 1973 roku.
W tym samym czasie administracja Trumpa wznowiła egzekwowanie poprawki Hyde’a (która zabrania większości funduszy federalnych bezpośredniego wspierania aborcji na życzenie), obcięła miliony dolarów na dotacje proaborcyjne za pośrednictwem Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) i zamroziła dotacje na „planowanie rodziny” dla podmiotów zajmujących się promowaniem mordowania dzieci, takich jak Planned Parenthood.
AP rozmawiała z grupą proaborcyjną „I Need An A”, która twierdzi, że w związku z polityką nowej administracji, naliczyła już 105 zamkniętych centrów aborcyjnych. Ponadto od czasu orzeczenia Dobbs, 34 placówki zostały otwarte po raz pierwszy lub przeniesione ze stanów pro-life do stanów proaborcyjnych. – Każde z tych zamknięć było ciosem dla społeczności, która nie otrzymała wsparcia – żaliła się skrajnie lewicowa aktywistka Rebecca Nall, założycielka „I Need An A”.
Lobby aborcyjne nadal gorączkowo pracuje nad zniesieniem środków odstraszających poprzez deregulację międzystanowej dystrybucji pigułek poronnych i zabiegi o wsparcie finansowe dla międzystanowych podróży aborcyjnych, budowę nowych placówek aborcyjnych w pobliżu granic między stanami pro-life i proaborcyjnymi, tworzenie miejsc azylu dla tych, którzy chcą uniknąć lub naruszeń prawa pro-life swoich stanów i wpisanie „praw” do aborcji do konstytucji stanowych.
Jedną z ich najskuteczniejszych taktyk stało się przeniesienie znacznej części działalności z aborcji chirurgicznej na wysyłkę tabletek wczesnoporonnych, co dodatkowo sprawia, że liczba zamkniętych placówek stanowi wadliwy wskaźnik oceny postępów w walce z aborcją, ponieważ ośrodki, które są bezpieczne w stanach proaborcyjnych, mogą wysyłać środki wczesnoporonne do mieszkańców stanów pro-life, aby mogli je spożywać w zaciszu własnych domów, nie zważając na poważne ryzyko zdrowotne dla kobiet (oprócz śmiertelnego niebezpieczeństwa dla dzieci).
W tym tygodniu American Life League opublikowała najnowszy raport na temat placówek Planned Parenthood, z którego wynika, że chociaż liczba fizycznych placówek tej sieci spadła do najniższego poziomu od 2006 roku, zasięg jej działania znacznie wzrósł dzięki umawianiu wizyt online, wirtualnym „centrom zdrowia” i aplikacjom mobilnym oferującym pigułki aborcyjne.
Czy problem zostanie rozwiązany na szczeblu krajowym? Sekretarz ds. zdrowia i usług społecznych Robert F. Kennedy Jr. obiecał „całkowity przegląd” ryzyka medycznego tabletek poronnych. Możliwe, że zostaną zakazane, co byłoby największym ciosem w zwolenników mordowania dzieci nienarodzonych.
NASZ KOMENTARZ: Polityka społeczna administracji Trumpa jest poprawna. Szkoda, że została przysłoniona skrajnym poddaństwem wobec Izraela i ludobójczych interesów syjonistów.
Polecamy również: Amerykańscy protestanci wykorzystują biblię jako pretekst do wojny z Iranem
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!