Europa Gospodarka Wiadomości

Ukraińcy otworzą kolejną fermę drobiu przy granicy z Polską

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak informowaliśmy w maju, spółka Oliyar z Ukrainy planuje wybudować pod Lwowem ogromną fermę drobiu. Niedaleko polskiej granicy powstaną kurniki, mogące pomieścić ok. 2,3 mln kur niosek, produkujących nawet 1,6 mln jaj dziennie. Jak się okazuje, to nie jedyny taki projekt. Nowe fermy powstają w błyskawicznym tempie, mimo tzw. „pełnoskalowej wojny”.

Ukraińcy wykryli niszę, powstałą po osłabieniu przez Eurokołchoz oraz rządy POPiS, polskiej branży drobiarskiej. Według podawanych informacji, inwestycja spółki Oliyar została ulokowana na terenie Szczyreckiej Rady Osiedlowej obwodu lwowskiego. Budowanych jest 20 dużych kurników, w których hodować będzie około 2,3 mln kur niosek. Według założeń mowa o nawet 1,6 milionach jaj dziennie. Kurniki mają być nowoczesne, a wszystkie systemy i procesy technologiczne – zautomatyzowane. Celem jest zalanie jajami europejskiego, głównie polskiego rynku.

To jednak nie wszystko. Ostatnio lwowska spółka Pollos  poinformowała o zamiarze budowy własnej fermy brojlerów we wsi Mytnica w obwodzie rówieńskim, ponownie niedaleko granicy z Polską. Zgodnie z komunikatem o planowanych działaniach, nowy kompleks drobiarski powstanie na terenie dawnej fermy trzody chlewnej. Jego zdolności produkcyjne mają wynieść do 990 tys. ton. kurcząt brojlerów rocznie.

Obiekt ma pomieścić 165 tys. kurcząt w rzucie. W sumie w ciągu roku przewidzianych jest sześć cykli chowu drobiu. Ferma drobiu ma składać się z pięciu kurników, zaplecza do przygotowania pasz i innych obiektów pomocniczych. Powierzchnia działki, na której zamierzają wyposażyć hodowlę ptaków to 10,43 ha. Jest to teren komunalny należący do Rady Miejskiej Radziwiłowa. Według katastru państwowego od 2020 roku jest dzierżawiony od lwowskiego oligarchy, Oresta Woźniaka.

NASZ KOMENTARZ: Niniejszym wyjaśniło się, dlaczego w Polsce jest tyle chorób drobiu i całe stada są likwidowane pod pozorem ptasiej grypy. Pojawiła się po prostu potrzeba wyczyszczenia rynku dla zbytu z Ukrainy, która mimo wojny, ma pieniądze na nowe inwestycje cywilne. Jesteśmy pewni, że w fermach niosek i brojlerów pod Lwowem żadnej „ptasiej grypy” nie będzie. Co więcej, nie będzie tam żadnych problemów z sanepidem, unijnymi kontrolami „dobrostanu” czy ekoterrorystami, atakującymi chów klatkowy.

Polacy mają jechać do Niemca na szparagi, a nie bawić się w jakieś hodowle.

Polecamy również: Ukraińskie auta nie muszą mieć przeglądu. Rząd warszawski umywa ręce

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!