Karol Skorek: Jakie są prawdziwe przyczyny demograficznego upadku Zachodu, o których media nie chcą pisać?
O ile kiedyś zasadniczym celem mediów masowych była misja relacjonowania rzeczywistości, o tyle dzisiaj ukonkretniają zadanie dbałości o interesy swoich właścicieli i promowania określonej, ideologicznej wizji świata. Jak to ładnie brzmi, według współczesnej nowomowy, że pewni politycy oraz pewne poglądy nie mieszczą się w dyskursie publicznym. W obecnych czasach kłamstwo stanowi formę kultu, a prawda została zepchnięta na boczny tor.
Tak też się dzieje w materii demograficznej. Dziennikarze związani z głównym nurtem odmawiają przekazywania nam wszystkich informacji w zakresie obecnego kryzysu ludnościowego, gdyż sami są elementem promocji tego załamania.
Fałszywe przyczyny demograficznego upadku Zachodu
Środowiska feministyczne głoszą, że jedną z istotniejszych przyczyn niskiej dzietności jest brak legalnej aborcji. Głoszą oni, że brak tej możliwości powoduje strach u kobiet przed zajściem w ciążę. Jeżeli usuwanie z tego świata niewinnych stanowi taki zasadniczy czynnik pronatalistyczny, to warto zadać pewne pytania. Raz, dlaczego w państwach, w których zalegalizowano aborcje poziom dzietności nadal spada? Dwa, dlaczego przez tysiące lat ludzkość mnożyła się jak króliki pomimo braku dostępu do powszechnej aborcji? Odpowiedź na te wątpliwości pokazuje, że w tym „postępowym” rozumowaniu nie ma głębszej logiki, lecz raczej chodzi o wywieranie presji oraz szantażu moralnego na społeczeństwie.
W dyskusji publicznej dość często napotykamy argument, iż Polacy nie rodzą się ze względu na brak mieszkań i żłobków. Jednak w naszym kraju rokrocznie oddawane jest do użytkowania około 150-200 tys. lokali. A populacja Polski spada od 2011 r, czyli po raz kolejny pomysł nie wytrzymuje krytyki. Ponadto w ostatnich latach infrastruktura żłobkowa znacząco się poprawiła. Niestety, coraz częściej zaczynamy popadać w błędne koło, kiedy to ze względu na fatalne wskaźniki urodzeń likwidowane są porodówki, w szczególności na prowincji – i to stanowi faktyczny problem infrastrukturalny.
Niektórzy oczekują wprowadzenia hojnego państwa opiekuńczego, z wszelkimi możliwymi zapomogami finansowymi dla rodzin. Jednak nie ma takiego przypadku w nowoczesnej historii, kiedy to jakieś państwo z sukcesem pobudziło dzietność powyżej poziomu zastępowalności pokoleń za pomocą zachęt socjalnych. Natomiast te rozwiązania niosą ze sobą negatywne skutki uboczne. Otóż wszelkie próby zapewnienia ludziom beztroskiego życia za pomocą systemu transferów zdecydowanie podwyższają koszty życia dla przeciętnego człowieka oraz przyciągają nielegalną migrację, która nie wyraża chęci asymilacji z ludnością tubylczą.
Prawdziwe przyczyny demograficznego upadku Zachodu
Rewolucja przemysłowa umożliwiła ludzkości osiągnięcie niewyobrażalnego nigdy wcześniej poziomu bogactwa. Z jednej strony to dobrze, że nie znamy już głodu, nie znamy problemów przednówka. Z drugiej jednak strony zamożność deprawuje ludzi i zabija w nich instynkt walki oraz przetrwania. Podobnie jak te nieszczęsne zwierzęta w eksperymencie Calhouna zatraciliśmy chęć przedłużania gatunku. Na końcowym stadium mysiej utopii przedmiot badania skupiał się na przyjemnościach i lizaniu swoich futerek – my za to analogicznie funkcjonujemy jako narcyzi mediów społecznościowych, pozbawieni poczucia wspólnoty.
Europa uległa laicyzacji oraz spaczeniu przez destrukcyjne trendy intelektualne oraz kulturowe. Na naszym kontynencie zaczęto preferować model dwa + pies albo singielka + kot. Tzw. psiecko można uznać za rekompensatę utraconych dzieci. Liczne potomstwo to na ogół błogosławieństwo nielicznych domów religijnych. Dzieje się tak, gdyż te familie odrzucają fałszywą definicję rodziny i małżeństwa, tak usilnie promowaną przez globalistów.
W ujęciu elit lewicowo-liberalnych patriarchat jawi się jako relikt przeszłości, nieegalitarne rozwiązanie społeczeństw pierwotnych. Nikt jednak nie chce głosić publicznie tego, że pod względem demograficznym patriarchalne narody cechuje wysoki współczynnik dzietności. Przykładowo w Afganistanie liczba urodzeń na kobietę wynosi 4,52 (rok 2022), podczas gdy w analogicznym okresie w Polsce wynosił 1,26, a w Korei Południowej 0,78.
Z kolei w Izraelu w 2022 r. ten wskaźnik wynosił 2,89, przy czym ta statystyka zawyżona jest przez ultraortodoksów, którzy mają nawet po sześcioro dzieci. Innymi słowy, obecnie poziom dzietności spada na całym świecie, lecz tradycyjne kultury i tak mają zdecydowanie wyższy poziom dzietności niż zdeprawowany Zachód i jego satelity.
Wielkie spustoszenie dokonuje w naszym społeczeństwie: egalitaryzm (przycinanie skrzydeł orłom, jednostkom wybitnym), współczesny feminizm (podsycanie konfliktu mężczyzn z kobietami), antykultura (obniżanie poziomu na każdej płaszczyźnie życia), ekologizm (kult przyrody podsycony nienawiścią wobec własnego gatunku) oraz postmodernizm (brak wiary w absolutną prawdę).
Powyższe czynniki kulturowe razem wzięte mają zasadnicze przełożenie na fatalne rezultaty demograficzne. Wytworzyliśmy na naszych ziemiach cywilizację śmierci, która stanowi dokładne zaprzeczenie tego, co uczyniło niegdyś nasz kontynent wielkim.
Niektórzy promują wizję świata, w której to człowieka można uznać za pasożyta egzystującego kosztem matki ziemi. Dla nich promocja antynatalizmu stanowi wręcz moralne obligo. Idąc dalej, zjawisko kobiecej hipergamii poprzez popkulturową tresurę osiągnęło poziom niespotykany wcześniej w dziejach. Zresztą funkcjonujemy w realiach politycznej wojny płci, gdzie układ chromosomów ma istotny wpływ na preferencje polityczne.
Z jednej strony mamy pokaźną liczbę kobiet, które nienawidzą zarówno mężczyzn, jak i swojej kobiecości, a z drugiej strony mamy mężczyzn, którzy pogardzają kobietami. W dużym uproszeniu płeć piękna ciąży ku wielkim ośrodkom miejskim oraz głosuje na partię Razem, za to panowie wolą wieś i prowincję, gdzie rządzi Konfederacja. Z reguły takie są wnioski ze statystyk powyborczych. Zresztą na ogół wyższe wykształcenie u kobiet skorelowane jest z niższym poziom dzietności – o tym też chętnie się nie mówi.
Warto zwrócić uwagę na to, jak często media głównego nurtu promują różnych młodych podróżników czy pseudoartystów i w jakim czynią to kontekście. Oczywiście każdy człowiek powinien być wolny, może robić ze swoim życiem co chce, lecz chodzi o coś innego. Oni celowo promują złe wzorce, bezsensowne zachowania, jednostki spaczone przez nowoczesność, wybryki natury.
Dojrzały osiemnastolatek nie powinien myśleć o głupotach, bujaniu w obłokach, wycieczkach, byciu utracjuszem, tylko o interesach, pracy, własnym biznesie, oszczędnościach i rodzinie. Na drogie podróże zagraniczne można sobie pozwolić dopiero wtedy, jak się ktoś dorobił, ustatkował – tak myślano przez wieki, gdyż taka jest rozsądna kolej rzeczy
Żyjemy również w świecie narcyzów mediów społecznościowych. Każdy chce być dzisiaj gwiazdą, błyszczeć i robić karierę. Za to nikt nie chce przewijać dziecku pieluchy, ponieważ z natury unikamy przykrych obowiązków. Jednak przez merytorykę uzyskanie sławy jest trudne, to proces żmudny i długotrwały, więc wszyscy dążą do wybicia się za pomocą skandali, stąd popularność patostreamingu. Wielu polityków znalazło sposób na życie w tym, że funkcjonuje od afery do afery.
Niektórzy dla polubień oraz wyświetleń są w stanie wykonać dowolne świństwo. Innymi słowy, nasze priorytety życiowe zmieniły się na gorsze. Ponadto Okcydent został zainfekowany antykulturą. W konsekwencji zatraciliśmy zdolność odróżniania marności od tego, co można uznać w życiu za naprawdę ważne.
Konkluzja
Stare powiedzonko głosi, iż: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Normalność prędzej czy później wróci. Przy tym poziomie dzietności, systemy emerytalne państw Zachodu czeka spektakularna plajta. I ten fakt ostatecznie pogrzebie oraz skompromituje mit europejskiego państwa opiekuńczego jako optymalnego rozwiązania dla całego świata. Powrót do odwiecznych zasad będzie jednak marszem narodów przez ciernie. Potrzebujemy starych i sprawdzonych rozwiązań, w których to każdy pracuje na siebie, egzystując za swoje własne pieniądze, bez polegania na długu publicznym.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie nie dostrzegają nadchodzącej straszliwej kary, związanej z ich błędnymi decyzjami politycznymi, których wcześniej dokonywali przez lata przy urnach wyborczych. Przyszłość narodów Europy to społeczeństwo starców powoli dogorywających w swoich zamkniętych domach i mieszkaniach.
Nie będą mieć oni pomocy dzieci, gdyż najpierw je sobie trzeba spłodzić, a potem przyzwoicie wychować. Nie będą mieć też pomocy państwa, gdyż służba zdrowia zbankrutuje, czego pierwsze przejawy już dostrzegamy w postaci fatalnej sytuacji finansowej szpitali powiatowych – zresztą gdzie odnajdziemy młode pielęgniarki czy asystentów osób starszych do obsługi rosnącej rzeszy Matuzalemów?
Do naszych bram zapukają w pewnym momencie barbarzyńcy, którzy będą patrzeć z obrzydzeniem na naszą zdegenerowaną (anty)kulturę. Podkreślmy stanowczo: Okcydent zatracił zdolności asymilacyjne, gdyż przestał stanowić wzór czegokolwiek. Innymi słowy, nasz ustrój nie funkcjonuje na podstawie rozsądnych zasad, lecz na podstawie obłędnych zasad. A normalny człowiek z natury odrzuca zło. Zresztą przedsmakiem przyszłych problemów z nielegalnymi imigrantami są zamieszki na przedmieściach Paryża, wybuchy bomb w Sztokholmie czy gwałty na basenach w Niemczech.
Polecamy również: Hakerzy włamali się do danych ukraińskiego sztabu. Oto prawdziwe straty wojenne Kijowa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!