Jak podał dziennik Tagesspiegel, Federalna Policja Kryminalna (BKA) wykonała w ciągu kilku dni ponad 65 nakazów przeszukania i przesłuchaniu podejrzanych w związku z ponad 140 śledztwami. Łącznie, niemieckie władze przeprowadziły 180 zatrzymań w całym kraju, wymierzonych w osoby oskarżone o szerzenie „mowy nienawiści” w Internecie – większość z nich była powiązana z treściami anyimigranckimi, uważanymi za „skrajnie prawicowe”.
Niemcy masowo aresztują krytyków imigranckich przestępców. „Dzień Akcji Przeciwko Nienawiści i Podżeganiu w Internecie”, koordynowany przez BKA we współpracy z policjami poszczególnych landów, jest dwunastą tego typu operacją mającą na celu ograniczenie wypowiedzi w Internecie.
Prokuratorzy twierdzą, że wiele postów zawierało podżeganie do nienawiści (Volksverhetzung), zniewagi wobec osób publicznych i wykorzystywanie zakazanych symboli związanych z „organizacjami niekonstytucyjnymi lub terrorystycznymi”. Niektórym podejrzanym zarzuca się również popieranie lub gloryfikowanie czynów przestępczych.
Według BKA około dwie trzecie obraźliwych treści pochodziło ze „skrajnie prawicowych źródeł”. Jeden z cytowanych przypadków dotyczył użytkownika X, który rzekomo napisał: „Jesteśmy Niemcami, odnoszącym sukcesy narodem. Obcokrajowcy płci męskiej – out”.
Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul ostrzegł, że „cyfrowym podpalaczom” nie wolno „kryć się za telefonami komórkowymi czy komputerami”, apelując o większą „świadomość społeczeństwa” co do granic między opinią a szerzeniem nienawiści.
Pomiędzy 2021 a 2024 rokiem liczba zarejestrowanych przez policję przypadków mowy nienawiści wzrosła ponad czterokrotnie, osiągając 10 732 w całym 2024 roku. Funkcjonariusze przypisują ten wzrost zarówno radykalizacji części społeczeństwa, jak i lepszym mechanizmom ścigania za pośrednictwem Centralnego Biura Zgłaszania Przestępstw w Internecie (ZMI).
Umowa koalicyjna rządu niemieckiego obejmuje plany dotyczące „Ustawy o cyfrowej ochronie przed przemocą”, która ułatwiłaby blokowanie anonimowych kont i wymagałaby od platform udostępnienia organom ścigania odpowiednich danych. Claudia Otte-Galle, aktywistka skrajnie lewicowej grupy HateAid, twierdził, że internetowe groźby dotyczą „wszystkich grup społecznych” i mogą przerodzić się w przemoc fizyczną. W niektórych przypadkach ofiary poniosły szkody wizerunkowe, mają problemy ze zdrowiem psychicznym, a nawet zostały zmuszone do przeprowadzek.
Policja apeluje do społeczeństwa o zgłaszanie postów szerzących nienawiść i domaga się ich usunięcia od dostawców mediów społecznościowych. W tym samym czasie, dane ujawnione przez Deutsche Welle pokazują, że przestępczość z użyciem przemocy w Niemczech, w tym gwałty i napaści na tle seksualnym, osiągnęła najwyższy poziom od 2007 roku. Ponad jedna trzecia podejrzanych, nie była obywatelami Niemiec.
Szef BKA Holger Münch nie widzi powiązań między większą liczbą imigranckich gwałtów i napadów a ostrą krytyką imigracji. Przypisał tę tendencję częściowo „dużemu odsetkowi młodych mężczyzn wśród cudzoziemców” i podkreślił, że „zarządzanie migracją jest niezwykle ważne, aby w ogóle móc kontrolować ten problem”.
NASZ KOMENTARZ: Jak widzimy, Niemcy ignorują fakty i wolą ścigać krytyków przestępstw, niż prawdziwych przestępców.
Polecamy również: Rezolucja I Powojennej Konferencji Żydoznawczej!
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!