Historia

Drugie Powstanie Śląskie

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

102 lata temu Górnoślązacy po raz drugi poderwali się do walki, aby złączyć górnośląską ziemię z Polską… Dziś obchodzimy kolejną rocznicę Drugiego Powstania Śląskiego.

W myśl postanowień traktatu wersalskiego na Górnym Śląsku przeprowadzony miał zostać plebiscyt, który miał przesądzić o przebiegu polsko-niemieckiej granicy państwowej, która miała przedzielić obszar Górnego Śląska. Przybyłe tu wojska angielskie, francuskie i włoskie wzięły na siebie odpowiedzialność za utrzymanie porządku w okresie przygotowań do plebiscytu.

Tymczasem, jak wiemy, w połowie sierpnia 1920 roku wojska bolszewickiej Rosji dotarły do wrót Warszawy. Zamieszkujący Górny Śląsk Niemcy nie kryli swych sympatii do Armii Czerwonej, licząc na to, iż odrodzone Państwo Polskie padnie pod jej ciosami. Kiedy na Śląsk dotarła wieść o podjęciu przez Rosjan szturmu na Warszawę, Niemcy przystąpili do manifestowania swej radości na ulicach Katowic i innych górnośląskich miast (nie przyszło im do głowy, że bitwa warszawska zakończy się wielkim triumfem polskiego oręża).

Manifestacje przekształciły się w rozruchy, w trakcie których pobito wielu polskich działaczy, demolowano należące do Polaków sklepy i warsztaty. 17 sierpnia w Katowicach zamordowany został przez Niemców znany polski lekarz dr Andrzej Mielęcki, którego ciało wrzucono do Rawy.

Następnego dnia Niemcy zaatakowali siedzibę Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach. Zdzisław Janeczek w pracy Zapomniany dowódca, traktującej o Janie Emilu Stanku, który to ówcześnie był komendantem rejonowym POW w okręgu katowicko – pszczyńskim i który stał na czele ochrony budynku Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach, pisze:

„W tej sytuacji Stanek przekazał dowództwo obrony Domu Plebiscytowego najstarszemu z powstańców, a sam wymknął się Niemcom, aby przygotować błyskawiczną kontrakcję. „W dniu 16 VIII w sklepie u kolegi Romana Popiołka – relacjonował Stanek – wydałem moim bojówkom rozkaz rozpoczęcia w dniu 18 VIII 1920 r. powstania. Przedtem powiadomiłem Komitet Plebiscytowy w Bytomiu”. Jednak ze względu na nieoczekiwany bieg wydarzeń już 17 VIII 1920 r. w podległym mu IV rejonie VII okręgu musiał przystąpić do akcji. W Szopienicach, wbrew dyrektywom Wojciecha Korfantego, ogłosił alarm bojowy, rozbroił miejscowe posterunki policji i wstrzymał ruch kolejowy od strony Bytomia, zastępując równocześnie powstańcami niemieckich naczelników stacji w Siemianowicach i Małej Dąbrówce. Następnie, osobiście dowodząc swoimi oddziałami, wykonał manewr okrążający Katowice. Działania te zajęły mu niecałe dwie doby. W ślad za nim do walki ruszył komendant katowickiego okręgu POW Walenty Fojkis.”

Niezwykle trudne do odtworzenia są okoliczności, w jakich doszło do wybuchu Drugiego Powstania Śląskiego. W tym miejscu podam wersję, która w świetle moich ustaleń wydaje się być najbliższa prawdy…

Zacznę od relacji Rudolfa Ochmana (Zryw bojowy P.O.W. w sierpniu 1920 roku), który opisując obronę siedziby Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach, mieszczącej się w Deutsches Haus (róg Plebiscytowej i Wojewódzkiej), stwierdza:

„Komendant Okręgu na Katowice, Pszczynę i Król. Hutę, Fojkis, przebija się do koszar i zmusza straż ogniową do gaszenia pożaru. Ówczesny francuski komendant miasta pik. Blanchard odmówił innej interwencji i zagroził Fojkisowi aresztowaniem, jeżeli poczyni kroki obronne. W tej sytuacji wydaje Fojkis rozkaz mobilizacji do powstania.”

Nie ulega wątpliwości, że walkę zainicjował komendant Okręgu VII POW, obejmującego powiaty katowicki i pszczyński, por. Walenty Fojkis. Nie do końca jasne jest natomiast to, czy uzyskał on formalną zgodę swych przełożonych i kiedy dokładnie owe walki wybuchły. Sam Fojkis w jednej ze swych relacji pisze:

„Jako komendant okręgu P.O.W. znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Brak łączności z główną komendą i Komisariatem Plebiscytowym, nakazał mi działać samodzielnie. Byłem wszakże odpowiedzialny za obronę podległego mi okręgu. Zabrałem więc mój szczupły sztab i bez długiego namysłu postanowiliśmy zmobilizować wszystkie nasze siły i wywołać powstanie.”

Ale jeszcze przed niemieckim atakiem na Deutsches Haus Walenty Fojkis (liczący sobie wówczas ledwie 25 lat) zainicjować miał podjęcie akcji zbrojnych w Małej Dąbrówce, Roździeniu, Szopienicach, Bogucicach i Mysłowicach. Działaniami tymi kierować miał dowódca rejonu wspomniany już Jan Emil Stanek. Ruch ten w ciągu dnia 18 sierpnia rozszerzył się na całą wschodnią część powiatu katowickiego. Tego też dnia, około godziny 16.00 na dziedzińcu koszar im. Romualda Traugutta w Sosnowcu, gdzie mieściła się kwatera Dowództwa Głównego POW, pojawić się miał 400-osobowy oddział pod dowództwem por. Fojkisa, który to w innej swojej relacji stwierdza:

„Narady toczyły się w burzliwej atmosferze. Usiłowano mnie nawet zmusić pod groźbą użycia broni, do wydania rozkazu rozejścia się. Delegat pos. Korfantego porozumiał się z nim telefonicznie, poczym zaproponował walkę tylko w granicach samoobrony, a poza tym, za wszystko co mogło zajść, miałem ponieść osobistą odpowiedzialność. Po podpisaniu odpowiedniej deklaracji wręczył mi dr Matuszczyk, klucze do magazynu broni, informując mnie poufnie, że choć zezwolenie wydania broni opiewa na 400 karabinów, to jednak w magazynie jest wielka ilość broni i zależy od naszego sprytu, ile broni tą, czy inną drogą wydostaniemy.”

W tym momencie stało się jasne, że musi dojść do walki. Tak więc gdy na dziedzińcu koszar im. Romualda Traugutta w Sosnowcu przebywał wspomniany 400-osobowy oddział pod dowództwem por. Fojkisa, dr Matuszczyk wysłał pismo do por. Zgrzebnioka następującej treści:

_Do POW
na ręce Pana por. Zgrzebnioka
Wobec groźnej sytuacji na G. Śląsku uważam za koniecznie potrzebne i żądam w tym wypadku w imieniu komisarza Korfantego, że trzeba wydać broń przeznaczoną dla Polskiej Organizacji Wojskowej natychmiast na Górny Śląsk członkom POW, ponieważ grozi niebezpieczeństwo, że zielona policja razem z niemieckimi bojówkami wymorduje bezbronną ludność polską Górnego Śląska.
Dr Franciszek Matuszczyk
Szef Biura Prezydialnego
Polskiego Komisariatu Plebiscytowego
dla Górnego Śląska

W reakcji na to stojący na czele Polskiej Organizacji Wojskowej Alfons Zgrzebniok wydał rozkaz mobilizacji szeregów organizacji i wydania jej członkom spoczywających w konspiracyjnych magazynach broni. W nocy 19/20 sierpnia 1920 roku walki ogarnęły niemal cały Górny Śląsk…

W nocy 19/20 sierpnia na Górnym Śląsku wybuchł strajk generalny. Równolegle członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej przystąpili do rozbrajania Niemców. Członkowie siemianowickiej POW zebrali się, tak jak przed rokiem, na terenie kopalni „Saturn” w Czeladzi, skąd – podzieleni na trzy grupy – wyruszyli w kierunku Siemianowic. Do starć z Niemcami doszło w rejonie poczty, dworca kolejowego oraz wokół laurahückiego ratusza.

Równolegle trwało rozbrajanie Niemców na terenie Michałkowic. Z uwagi na obecność znacznych sił niemieckich powstańcy michałkowiccy wycofali się na północ, gdzie po połączeniu się z oddziałami z Bańgowa, Przełajki i Dąbrówki Wielkiej obsadzili drogę z Bytomia do Czeladzi. Pozowlę sobie przytoczyć w tym miejscu relację Alojzego Kota z Michałkowic, który w taki oto sposób opisał wybuch Drugiego Powstania Śląskiego:

„Jak wybuchło II Powstanie Śląskie? Rankiem w nocy z 19 na 20 sierpnia przed przystąpieniem do akcji i wydaniem rozkazu przez dowództwo POW tutejsza młodzież z „Sokoła” postanowiła zdobyć upragnioną broń. Wykorzystano fakt iż w Michałkowicach nie było policji i po godzinie 7. rano młodzi powstańcy „naszli” mieszkania niemieckich urzędników, którzy tę broń posiadali.

Rozbrojono wówczas następujących urzędników: polizmeistra Schezela, żandarma Funke, dyrektora kopalni Deferta, kierownika biura rachuby Fuscha, kierownika poczty Kirscha, leśniczego Hofmanna, nadsztygara Kupca.

Po jej zdobyciu – a były to głównie rewolwery i broń myśliwska – do godziny 11.30 patrolowano ulice Michałkowic. Następnie młodzież wycofała się na szosę Bytom-Czeladź. Tam zgromadzili się starsi powstańcy oraz powstańcy z Dąbrówki Wielkiej, Bańgowa i Przełajki.”

21 sierpnia powstańcy opanowali Michałkowice, po czym następnego dnia przystąpili do szturmu na Zakłady Azotowe w Chorzowie. Alojzy Kot wspominał:

„W południe do Michałkowic wjechały od strony Katowic dwie ciężarówki pełne policji. Przeszukano domy, ale powstańców nie znaleziono. Następnego dnia rano powstańcy zajęli Michałkowice. Po ich oczyszczeniu z Niemców przypuszczono atak na Fabrykę Związków Azotowych w Chorzowie. Była ona mocno obsadzona przez tamtejszą niemiecką straż przemysłową. Strażników było 40. i z wysokich budynków fabrycznych ostrzeliwali oni Michałkowice. Powstańcy zaatakowali z kilku stron – od michałkowickiego cmentarza i od kamieniołomów. O godzinie 18-tej „Azoty” zostały zdobyte. Następnie powstańcy wrócili do Michałkowic, gdzie skoszarowani byli w sali Benkiego.”

Dodajmy, że walk o Zakłady Azotowe nie przerwało nawet nadejście wojsk francuskich, które starały się rozdzielić walczące strony. W tym czasie cały teren dzisiejszych Siemianowic Śląskich znajdował się już w rękach oddziałów powstańczych. Do starć dochodziło jedynie w Laurahücie, gdzie Niemcy utrzymywali się w kilku punktach, m.in. w gmachu poczty i w ratuszu.

W powiecie pszczyńskim powstańcy opanowali Mikołów, Murcki i Hołdunów. W powiecie katowickim, poza Siemianowicami i okolicznymi miejscowościami, opanowano Mysłowice, Hutę Baildon, Nowy Bytom i Chorzów, zaś bez walki zajęte zostały Giszowiec i Nikiszowiec. Zajęto też znaczną część powiatów rybnickiego, bytomskiego, lublinieckiego, tarnogórskiego oraz toszecko – gliwickiego.

W kolejnych dniach toczyły się walki pozycyjne, w których Niemcy bezskutecznie próbowali wyprzeć powstańców z zajętych przez nich pozycji…

24 sierpnia Komisja Międzysojusznicza ogłosiła dwa rozporządzenia, skutkiem których było rozwiązanie znienawidzonej przez Polaków niemieckiej policji Sipo oraz powołanie do życia policji mieszanej, polsko – niemieckiej, Apo. W tej sytuacji 25 sierpnia centrale największych śląskich organizacji związkowych wezwały do zakończenia strajku, zaś następnego dnia komendant główny POW wezwał do zakończenia powstania.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!