Felietony

Trudna droga do zbliżenia z Białorusią

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wszystko wskazuje na to, że realizowany jest scenariusz polsko – białoruskiego zbliżenia. Po ostatnich wizytach polskich polityków na Białorusi – ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, wicepremiera Mateusza Morawieckiego, a w końcu marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego – widać coraz wyraźniej, że Polska i Białoruś obrały kurs na zbliżenie.

 

Dzieje się tak w sytuacji, gdy Białoruś zdaje się dążyć do rozluźnienia więzów łączących ją z Rosją, Polska zaś chciałaby wycofać się z wywierania na Białoruś presji na przestrzeganie w niej „zachodnich standardów”, a skupić się chce się na zabieganiu o polskie partykularne interesy. Chodzi o zacieśnienie współpracy gospodarczej, ale równolegle toczone są rozmowy dotyczące zbliżenia w innych dziedzinach…

 

Towarzyszyły temu przecieki, że że na dobrej drodze znalazła się sprawa legalizacji Związku Polaków na Białorusi, a nadto – że władze białoruskie gotowe są dopuścić do swojej sieci polskie kanały telewizyjne, w szczególności TVP Polonia. Wręcz życzyłyby sobie tego – jako swoistej przeciwwagi dla kanałów rosyjskich. Równocześnie oczekują jednak wycofania się Polski ze wspierania Telewizji Biełsat.

 

– Nasi polscy koledzy najwyraźniej tak właśnie rozumieją swoje narodowe interesy – powiedział po spotkaniu z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim, poproszony o komentarz przez Agencję БелаПАН, Nikołaj Statkiewicz, jeden z czołowych działaczy białoruskiej opozycji. – Oni już zapewne nie mówią naszym władzom o demokracji, uczciwych wyborach, a mówią o Związku Polaków, transmitowaniu na Białoruś kanału telewizyjnego TVP «Polonia» i tak dalej.

 

Wczoraj późnym wieczorem pojawiła informacja, że władze polskie zamierzają ograniczyć finansowanie Telewizji Biełsat – w przyszłym roku ma ona otrzymać zamiast 17 milinów zł jedynie 5 milionów, co zdaje się potwierdzać, że doszło w tej kwestii do porozumienia.

 

Wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak na wczorajszym posiedzeniu Komisj Spraw Zagranicznych Sejmu RP wskazał, że jednym z priorytetów dla polskich władz w relacjach z Białorusią jest status polskiej mniejszości w tym kraju, podkreślając, że polityka zagraniczna Polski w stosunku do Związku Polaków na Białorusi jest konsekwentna.

 

– To ważny partner MSZ, a sytuacja Polaków na Białorusi to jeden z priorytetów relacji Warszawy i Mińska – dodał wiceminister.

 

Dziedziczak wyraził zarazem opinię, że prowadzona w minionych latach wobec Białorusi „polityka sankcji i izolowania” poniosła fiasko. Wyraził nadzieję, że prowadzona przez obecny rząd „polityka dialogu” będzie skuteczniejsza.

 

– Pozycja naszych rodaków, pozycja Związku Polaków na Białorusi jest jednym z najważniejszych elementów naszych relacji bilateralnych – podkreślił Dziedziczak.

 

Obecny na posiedzeniu komisji Andrzej Poczobut z ZPB ocenił jednak, że ocieplenie relacji polsko-białoruskich nie przełożyło się na zmianę stosunku władz białoruskich do mniejszości polskiej. Zaznaczył, że w 2016 roku po raz pierwszy w Grodnie nie było przedszkola, gdzie dzieci mogłyby uczyć się języka polskiego, a w szkole Grodnie otwarto jedynie dwie klasy z językiem polskich, choć chętnych było znacznie więcej.

 

– Wcześniej tak nie było. Po raz pierwszy odmówiono tak dużej liczbie osób – podkreślił.

 

Dyrektor Departamentu Konsularnego MSZ Jarosław Łasiński, odpowiadając na zarzut, że władze polskie nie informują ZPB o przebiegu negocjacji z władzami białoruskimi, przekonywał, że rząd nie chce ukrywać tematu ani przebiegu rozmów z władzami Białorusi na temat ZPB, dodając, że dotyczą one legalizacji Związku, co jest „celem strategicznym”, a także poprawy sytuacji związanej z Domami Polskimi. Zarazem przyznał on, że w ostatnich latach liczba dzieci uczących się języka polskiego na Białorusi istotnie spadła.

 

– W najlepszym okresie około 20 tys. dzieci uczyło się języka polskiego, obecnie jest to około 10 tys. – mówił.

 

Zaznaczył, że najtrudniej jest na zachodzie Białorusi, na Grodzieńszczyźnie, gdzie Polaków jest najwięcej.

 

– Podejście władz [Białorusi] jest bardzo sztywne i póki co nie widać oznak poluzowania – dodał.

 

Poinformował, że udało się uzyskać zgodę władz białoruskich na uruchomienie w tym roku szkolnym nowej, 20-osobowej klasy w szkole Mińsku.

 

– Co roku ta liczba będzie wzrastać, więc w ciągu dziesięciu lat dojdziemy do 200 dzieci uczących się języka polskiego w tej szkole – mówił.

 

To, że Łukaszenka to twardy negocjator, wiemy nie od dziś. Przekonali się o tym zwłaszcza Rosjanie, którym nie raz zagrał na nosie… Przy tym szczwany z niego lis, który wie, co i kiedy należy oraz warto powiedzieć…

 

– Żyjemy obok siebie, historię tak naprawdę mamy wspólną, problemy też wspólne, jedni mniejsze inni większe, a droga ministra z Warszawy do Mińska okazała się taka długa – stwierdził, witając się z ministrem spraw zagranicznych RP Witoldem Waszczykowskim, Aleksandr Łukaszenka.

 

Owe odwołania do wspólnej historii, do dziedzictwa Rzeczypospolitej Polski i Litwy są symptomatyczne, gdy chodzi ostatnie wypowiedzi Aleksandra Łukaszenki. Tak oto, zwracając się dziewięć miesięcy później do marszałka Karczewskiego, powiedział on:

 

„Wszelkie nasze interesy są zbieżne, nic nas nie dzieli. Zawsze żyliśmy w zgodzie i przyjaźni. Mamy bliską, a czasem wspólną historię.”

 

Jakże odmiennie brzmią powyższe słowa od tego, co możemy usłyszeć z ust polityków litewskich czy ukraińskich…

 

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!