Felietony

Prezydent USA zgodził się na rozbiór syryjskiego Kurdystanu, Turcy gromadzą 100-tysięczną armię

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak już informowaliśmy wczoraj, w toku poniedziałkowej rozmowy telefonicznej z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump miał się zgodzić na wycofanie oddziałów kurdyjskich z pasa biegnącego wzdłuż granicy tureckiej, szerokości 32 kilometrów. Miałaby tam zostać utworzona strefa buforowa. Turcy mieliby też przejąć kontrolę nad regionem Manbidż, leżącym na zachodnim brzegu Eufratu. Problem w tym, że Kurdowie absolutnie się na to nie zgadzają i postrzegają taki krok ze strony Amerykanów jako zdradę ich interesów.

Tymczasem Turcy nie przerywają gromadzenia sił do przeprowadzenia operacji przeciwko Kurdom. Tureckie siły inwazyjne, które miałyby wziąć udział w operacji w tejże operacji, mają w sumie obejmować ponad 100 żołnierzy, w tym ok. 20 tys. protureckich bojowników Wolnej Armii Syrii, ok. 80 tys. żołnierzy armii tureckiej, ok. 2 tys. bojowników z plemion z prowincji Rakka i Dajr az-Zaur, a także ok. tysiąca dzihadystów, którzy uznają nad sobą zwierzchnictwo tureckie, ale którzy nie chcą podporządkować się dowództwu Wolnej Armii Syrii.

Celem tej operacji miałoby być oczyszczenie rejonów przygranicznych z oddziałów Partii Pracujących Kurdystanu (PPK) i oddziałów kurdyjskiej samoobrony YPG, które Turcja uważa za organizacje terrorystyczne.

Czytaj też:

Najpierw straszył teraz mówi o bliskiej współpracy z Turcją, czyli… Trump zmienny jest

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!