Wiara

Być jak św. Tomasz Morus

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Kard. Raymond Burke opowiadając się przeciwko współczesnemu rozmywaniu nauki o nierozerwalności małżeństwa przez biskupów i samego papieża Franciszka podkreślił, że powinniśmy kierować się przykładem św. Jana Chrzciciela, św. Jana Fishera i św. Tomasza Morusa.

 

Św. Jan Chrzciciel poniósł męczeńską śmierć, kiedy wypomniał Herodowi, że popełnia grzech cudzołóstwa wiążąc się z żoną swego brata. Św. Jan Fisher i św. Tomasz Morus także zostali skazani na śmierć sprzeciwiając się cudzołożnemu związkowi króla Henryka VIII.

 

Zauważmy, że nie musieli tak skończyć. Wystarczyłoby gdyby zaczęli mówić o “nieregularnych związkach”, “analogicznie realizowanym małżeństwie”, “dążeniu do małżeńskiego ideału mimo nie realizowaniu go w pełni”. Mogliby przy tym posłużyć się terminem “rozeznawanie”. Św. Jan Chrzciciel mógł “rozeznać” sytuację Heroda i Herodiady. Znalazłby z pewnością okoliczności łagodzące, wskazał na samotność stron, potrzebę jedności, niemożność życia w czystości. Wystarczyłoby sięgnąć do personalizmu. O tym wszystkim przecież mówi się dzisiaj.

 

Nie poszedłby wówczas do więzienia. Dla człowieka XXI w. stałby się bohaterem, prorokiem “głębokiego miłosierdzia”, a może nawet piewcą praw człowieka i godności ludzkiej.

 

Mógłby to wszystko zrobić, ale powstaje pytanie czy chciałby. Czy byłby w stanie żyć do końca życia w takiej obłudzie, w której pozwala się człowiekowi powoli popadać w coraz większe uzależnienie od grzechu i nazywa się to miłosierdziem. Czy dałby radę dalej głosić konieczność nawrócenia jeżeli nie wymagałby tego w jednym jedynym wypadku od króla Heroda? Czy nie wstydziłby się głosić przyjścia sprawiedliwego Boga i jednocześnie bronić nieprawości?

 

Myślę, że gdyby w tej sytuacji usprawiedliwił Heroda wszystko by się dla niego zmieniło. Nie mogąc dalej jasno nazywać dobra dobrem i zła złem zacząłby przebąkiwać o miłosiernym Bogu, który ma problemy z pamięcią i zapomina ludzkie grzechy zaraz potem, jak je dostrzeże. Prawdopodobnie zrobiłby wówczas karierę, wszedł do sanhedrynu i skazałby Jezusa uznając Go za okrutnego fundamentalistę, który żądał od jawnogrzesznicy by zmieniła swoje postępowanie.

 

A tak Jan Chrzciciel stracił swoje życie na skutek banalnego wydarzenia. Gdyby Herodowi nie spodobał się taniec Salome, córki Herodiady, po którym obiecał jej wszystko, o co poprosi, dalej by żył. Pytanie, jak wielu ludzi by jeszcze ochrzcił, jak wiele nauk pozostawił.

 

Kierując się logiką tego świata należy uznać, że św. Jan Chrzciciel umarł w sposób absurdalny przez swoją zasadniczość. Podobnie zresztą, jak umarł św. Tomasz Morus i św. Jan Fisher.

 

Kiedy o tym myślę wolę być jednak jak św. Tomasz Morus. Mimo wszystko. Mimo wszystko.

 

Michał Krajski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!